Odcinek 6: Pierwsze Espresso

Wilk stojąc na balkonie patrzył w dal, i obserwował jak chmury leniwie przesuwają się po pomarańczowym nieboskłonie. Chłodne powietrze powiewało długą, czarną grzywą i wprawiało masywny ogon w nerwowe drgawki. James zaciągnął się papierosem i dogasił go w popielniczce, wypuszczając dym nosem. Niedzielny poranek zazwyczaj wymagał długiego zwlekania się z łóżka i kilku drzemek budzika. Tym razem denerwująca melodia nie wyrwała nikogo ze snu, dzwoniąc w pustej sypialni. Oparł się ponownie o barierkę i westchnął głęboko. Do swojej zmiany w kawiarni miał jeszcze sporo czasu, jednak nie mógł spać, nie czuł też ochoty na siłownię czy spacer. W pracy będzie miał coś do zajęcia głowy, wymówkę do unikania rozmyślań o nadchodzących zmianach.

Cholerna Kelti. Musiała mi kazać samemu szukać kogoś od ciast. I co, mam chodzić po wszystkich cukierniach w Southbay? W ogóle po co te zmiany… James pokręcił głową i poklepał się po policzkach. Dobra, nakręcasz się. Prysznic i do roboty. Wilk ruszył w stronę łazienki, włócząc za sobą wielki smoczy ogon. Przechodząc przez korytarz i puste pokoje w domu, James poczuł, że może jakaś zmiana jest konieczna. Ostatnimi czasy żywot singla zaczął mu doskwierać, a wszechobecną ciszę starał się tłumić muzyką z radia. Był otoczony przez przyjaciół, współpracowników, jednak brakowało mu kogoś z kim mógłby spędzić życie. Do tej pory prawie cały czas poświęcał kawiarni, otwierając ją i siedząc w niej aż do zamknięcia. Nie zostawiało mu to zbyt wiele czasu na randkowanie czy myślenie o rodzinie.

GorÄ…cy prysznic pozwalaÅ‚ mu siÄ™ obudzić i wrócić na ziemiÄ™, jego smocze geny preferowaÅ‚y wysokie temperatury upodabniajÄ…c go w tej kwestii do innych Å‚uskowatych. Szczególnym entuzjastÄ… porannych kÄ…pieli byÅ‚ ogon, który wiÅ‚ siÄ™ w strumieniach wody. James czasem nie do koÅ„ca wiedziaÅ‚, czy to on kontroluje smoczÄ… koÅ„czynÄ™, czy ta ma wÅ‚asnÄ… wolÄ™. StojÄ…c przed lustrem poprawiÅ‚ wielkÄ… grzywÄ™ i naÅ‚ożyÅ‚ odżywkÄ™ suszÄ…cÄ… na futro. Niedawne odkrycie koncernów kosmetycznych pozwalaÅ‚o na szybkie osuszenie sierÅ›ci po kÄ…pieli, niezmiernie uÅ‚atwiajÄ…c życie wszystkim zainteresowanym. Wilk byÅ‚ dość przystojnym mężczyznÄ…, lekki brzuszek dodawaÅ‚ mu uroku, a przynajmniej sam tak uważaÅ‚. Jednak fakt, że byÅ‚ hybrydÄ… zdawaÅ‚ siÄ™ wpÅ‚ywać na jego szanse dÅ‚ugotrwaÅ‚ego zwiÄ…zku. Mieszanki nie należaÅ‚y do czÄ™stych, i byÅ‚y traktowane jako mutacje genetyczne. 

Koszula, spodnie, zegarek, ostatnie szczotkowanie grzywy i byÅ‚ gotowy do drogi. Trasa do pracy zajmowaÅ‚a piÄ™tnaÅ›cie minut spacerem, wiÄ™c prawie zawsze chodziÅ‚ pieszo, szkoda byÅ‚o paliwa na tak krótki dystans. DawaÅ‚o mu to też okazjÄ™ do zaglÄ…dania do jego konkurencji – herbaciarni Jack’a Gray’a. James spojrzaÅ‚ przez zdobionÄ… zielonymi liśćmi witrynÄ™ do Å›rodka. Zauważywszy wÅ‚aÅ›ciciela wyszczerzyÅ‚ kÅ‚y i pomachaÅ‚ mu, po chwili drzwi do lokalu otwarÅ‚y siÄ™. Dobrze zbudowany kozioÅ‚ w kwiecistym fartuchu oparÅ‚ siÄ™ o framugÄ™.

– Wolffer. Znów przychodzisz popatrzeć jak wyglÄ…da dobrze prosperujÄ…cy biznes?

– Gray. Tak, choć muszÄ™ najpierw dotrzeć do Blue Tails w tym celu.

– Touché. Dzisiaj to nie Kelti otwiera?

– UznaÅ‚em, że nie poradzÄ… sobie dzisiaj bez mojej pomocy. 

– ChÅ‚opcze, takie bajki to możesz opowiadać swoim kawopijcom. – KozioÅ‚ parsknÄ…Å‚ Å›miechem. – A tak poważnie?

– Nie mogÅ‚em spać. Kelti mnie ciÅ›nie o rozszerzenie kawiarni. Mam najpierw znaleźć dobrego cukiernika. Kto was zaopatruje w ciasta?

– Ha! I co, mam ci od tak sprzedać takie informacje?

– ZresztÄ…, do herbaty to zapewne jecie jakieÅ› czerstwe suchary. – James wyszczerzyÅ‚ siÄ™ zadziornie. – Herbaciarze wszystko i tak moczÄ… w tej wodzie o smaku ziemi.

– Wypraszam sobie. Mój mąż jest cudownym piekarzem! A entuzjaÅ›ci herbaty wiedzÄ… co dobre. – odparÅ‚ z przekÄ…sem, unoszÄ…c dumnie pierÅ›.

– Dobra, dobra. Wiem, że Nathan piecze, ale tyle żeby obsÅ‚użyć caÅ‚y lokal? MyÅ›laÅ‚em, że macie kogoÅ› z zewnÄ…trz.

– Pieczemy razem, taki sposób na relaks po pracy, a przy okazji daje mu sporo radoÅ›ci, kiedy goÅ›cie zachwycajÄ… siÄ™ jego wypiekami.

– Cóż, w takim razie szukam dalej. DziÄ™ki, Jack. Ja lecÄ™ dalej.

– Do zobaczenia. Ach, przekaż Kelti, żeby wpadÅ‚a jak bÄ™dzie miaÅ‚a chwilÄ™.

James przytaknął i ruszył w stronę kawiarni. Jack i Nathan Gray, znał ich od kilku lat, od początku czuł respekt do starszego małżeństwa. Obaj zaangażowani w pracę w herbaciarni, każdy na swój sposób. Jack zajmował się głównie parzeniem herbaty i obsługą gości, zaś jego mąż był odpowiedzialny za biznesową stronę interesu. W podobny sposób James działał z Kelti, choć ich relacja bywała bardziej burzliwa.

Jack i James byli (nie)przyjaciółmi, rywalizując ze sobą na każdym kroku, szczególnie jeśli chodziło o kawę i herbatę. Od momentu otwarcia Blue Tails Coffee kozioł regularnie sprawdzał co dzieje się u konkurencji, jednocześnie podrzucając subtelne podpowiedzi raczkującej kawiarni. W końcu nic tak nie ożywia biznesu jak porządna rywalizacja.

Blue Tails Coffee znajdowaÅ‚o siÄ™ na tej samej ulicy co herbaciarnia, wiÄ™c po chwili James staÅ‚ już przed drzwiami wejÅ›ciowymi lokalu. Do otwarcia byÅ‚o jeszcze pół godziny, wiÄ™c miaÅ‚ czas na odpowiednie przygotowanie. Włączywszy muzykÄ™, wilk chwyciÅ‚ za miotłę i zaczÄ…Å‚ zamiatać podÅ‚ogi, Å›ciÄ…gajÄ…c przy okazji krzesÅ‚a ze stołów. Samotność w domu doskwieraÅ‚a, jednak kiedy tylko on byÅ‚ w kawiarni czuÅ‚ swego rodzaju wolność. Przemieszczanie siÄ™ w ciasnych przestrzeniach miÄ™dzy stolikami przychodziÅ‚o mu z zadziwiajÄ…cÄ… Å‚atwoÅ›ciÄ…, szczególnie zważywszy na jego masywnÄ… budowÄ™. Ciężki ogon sunÄ…Å‚ po podÅ‚odze, co jakiÅ› czas owijajÄ…c siÄ™ wokół nogi krzesÅ‚a by zamaszyÅ›cie siÄ™ odwinąć. 

Pierwsza w lokalu pojawiła się Kate, weszła tylnym wejściem i ubrała fartuch. Mundurek Blue Tails Coffee był dość prosty, błękitna koszula, ciemne spodnie lub spódnica wedle uznania, oraz firmowy fartuch w kolorze pianki z espresso. Przecierając zaspane oczy wyszła z zaplecza by zastać swojego szefa gibającego się w rytm muzyki z miotłą na środku sali. Oczywiście w akompaniamencie jego śpiewu! Kiedy spotkała się z tym po raz pierwszy odczuwała lekki dyskomfort dziwną sceną, jednak po bliższym poznaniu całej ekipy zmieniła zdanie. Nucąc pod nosem podeszła do wielkiego wilka i trąciła go biodrem zaczepnie. James odwrócił się zwinnym ruchem i dokończył śpiewać refren piosenki, by zaraz wyszczerzyć się szeroko.

– DzieÅ„ dobry, mÅ‚oda! Wyspana? – zapytaÅ‚ rozbawiony jej udziaÅ‚em w wygÅ‚upach.

– Taaak… – powiedziaÅ‚a ziewajÄ…c przeciÄ…gle.

– WidzÄ™, że organizm chciaÅ‚ siÄ™ przyznać od razu. – Wilk zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ gÅ‚oÅ›no i odniósÅ‚ miotłę za kontuar. – Kawa na obudzenie?

– PoproszÄ™. Inaczej zaraz tu padnÄ™. Nie piÅ‚am w domu, bo nikt nie robi takiej kawy jak szef. – Lisica podniosÅ‚a kilkukrotnie brew.

– Oj, ale mi tu sÅ‚odzisz. Jeszcze pomyÅ›lÄ™, że coÅ› chcesz – przewróciÅ‚ oczami. – Ale najpierw – PPE. Musimy dowiedzieć siÄ™ jak przebiegnie nam dzieÅ„.

PPE, czyli Pierwsze Poranne Espresso było jednym z unikalnych zwyczajów kawiarni. Na bazie smaku, aromatu i czystości pierwszego naparu każdego dnia James mówił reszcie załogi jaki czeka ich dzień. Dobra kawa oznaczała dobry dzień, więc każdemu zależało na jak najlepszym wyniku.

– Ja włączÄ™ ekspres, ogarnij proszÄ™ kasÄ™ i komputer, ok?

– Jasne, James. Zaczynamy tylko we dwójkÄ™ dzisiaj? 

– Kelti dołączy koÅ‚o poÅ‚udnia, Eriz bÄ™dzie niedÅ‚ugo. Choć na niego czeka parÄ™ zadaÅ„ poza kawiarniÄ…, wiÄ™c w sumie jesteÅ›my głównie sami. Masz przywilej pracowania z najlepszym baristÄ… w tym mieÅ›cie i jego niepodzielnÄ… uwagÄ™. Nie cieszysz siÄ™? – W jego gÅ‚osie byÅ‚o sÅ‚ychać dozÄ™ samochwalstwa, jak i przekonania o wÅ‚asnych umiejÄ™tnoÅ›ciach.

Kate przewróciła oczami, puszysta, lisia kita delikatnie bujała się za nią z rozbawienia. W kawiarni rozległ się głośny syk ekspresów przechodzących przez cykl płukania. Towarzyszył temu szelest pędzelka, którym James czyścił młynki do kawy. Na samą myśl o porannej filiżance budzącego napoju ogon Kate zaczął merdać szybciej. Może i samochwał, ale James był najlepszym baristą jakiego do tej pory spotkała. Obserwowanie go przy parzeniu kawy stanowiło swego rodzaju spektakl, szczególnie dla tych bardziej wtajemniczonych. Dokładnie odmierzona ilość ziaren trafiła do młynka, następnie do kolby, gdzie z pomocą specjalnego mieszadełka rozbijał zbite bryłki. Zapach świeżo zmielonej kawy otoczył wilka, który pieczołowicie pracował nad perfekcyjnym naparem. Tej metody nie używał przy każdym kliencie, ze względu na jej czasochłonność, choć budziła ona spore zainteresowanie. Po ubiciu, kolba trafiła do ekspresu by po chwili wypełnić malutką filiżankę skoncentrowanym naparem w kolorze ciepłego brązu z delikatną pianką na górze. James zbliżył kawę do nosa, badając jej walory zapachowe. Nuty miodu, orzechów i czekolady wędrowały w powietrzu z delikatną parą. Po zatwierdzeniu zapachu wziął malutki łyk, mlasnął kilka razy i zamknął oczy, a uszy położył płasko na głowie analizując walory smakowe. Na pierwszym planie wybijała się przyjemna gorzkość, towarzyszył jej delikatny dodatek czekolady, w posmaku zaś dominowały orzechy. Sam napar był cudownie aksamitny, zachęcając do wypicia całej filiżanki. Wilk otwarł oczy i spojrzał na Kate z pełną powagą, tym samym wprowadzając ją w stan mocnej niepewności, lisia kita nerwowo merdała za jej plecami.

– I jak? I jak?

– To bÄ™dzie dobry dzieÅ„. – James wyszczerzyÅ‚ siÄ™ i dopiÅ‚ resztÄ™ kawy.

– Nie strasz mnie tak! – Kate burknęła obrażona.

– No już dobrze, zrobiÄ™ ci kawÄ™ to mi wybaczysz, co?

– Tak, espresso doppio1 poproszÄ™. PrzydaÅ‚oby siÄ™ jakieÅ› ciastko, mamy coÅ›?

– Dostawca powinien być niedÅ‚ugo. A wÅ‚aÅ›nie… Znasz może jakiegoÅ› dobrego piekarza? Te ciasta, które mamy, nie sÄ… tak dobre jak Kelti by chciaÅ‚a.

– Niestety nie, choć myÅ›laÅ‚am, że mamy Å›wietne wypieki.

– Też tak myÅ›laÅ‚em, ale pani kierowniczka uważa, że musimy mieć coÅ› lepszego, żeby siÄ™ wybić – westchnÄ…Å‚ w trakcie przygotowywania kawy dla lisicy. – Mniejsza o to, to problem na później. Na razie ogarniamy poranny rozruch.

– Tak jest, szefie.

Reszta przygotowaÅ„ poszÅ‚a bardzo sprawnie. Rozpoczęło siÄ™ od rozÅ‚adowania ciast i wypieków, nastÄ™pnie wystawienie gatunków kaw na dany dzieÅ„ i szybki instruktaż dla lisicy co do ich profili smakowych oraz pochodzenia. Wilk uwielbiaÅ‚ opowiadać o swojej pasji, wiÄ™c jego ulubionymi klientami byli ci, którzy nie wiedzieli, czego chcÄ…. MógÅ‚ wtedy bawić siÄ™ w kawowego detektywa, dobierajÄ…c kawÄ™ indywidualnie do osoby.Â

Pierwszymi gośćmi zazwyczaj byli ci w drodze do pracy, wtedy też wymagane było szybkie tempo. Dopiero w okolicach dziesiątej rano miejsca siedzące był zajmowane. Kate przejęła rolę zanoszenia zamówień do stolików, zaś James operował na kasie i parzył kawę. Nic nie wskazywało na to, jak wiele ten dzień zmieni w jego życiu.


1 doppio – podwójny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *